Bohaterowie

środa, 26 listopada 2014

Rozdział 2

Zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi. Przed  moim domem stał Luke! Co on tu robi? I przede wszystkim skąd ma mój adres? Postanowiłam zapytać.
- Luke?! Co ty tu robisz? I skąd masz mój adres?
- Nie takiego powitania się spodziewałem. - powiedział i udał obrażonego
- No dobra, sory. Ale po prostu nie spodziewałam się tu ciebie.- odpowiedziałam, a chłopak tylko się uśmiechnął. Te ich głupie gierki. To jest powód nr 2 dlaczego nie lubię chłopców.
- Mam swoje sposoby.- powiedział - Widziałem co się dzisiaj stało. Szukałem cię, ale w szkole cię nie było, to przyszedłem tutaj.
- Nie było mnie, bo pojechałam do domu. Miałam dość. - spóściłam głowę, żeby nie widział, że płaczę, ale chyba zauważył...
- Nie płacz. Każdy ma gorsze i lepsze dni.
- Tia.... Ale mi cały czas trafiają się te gorsze..
- Nie mów tak. Przecież mogło być gorzej. Zawsze miej nadzieję, że jutro będzie lepsze.
- Nadzieją matką głupich. - mruknęłam
- Ale za to umiera ostatnia. - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam gest.
- Słuchaj, stoimy tak w progu, może wejdziesz? - Zrobiłam mu przejście i pokazałam ręką, żeby wszedł.
- O! Widzę, że mamy gościa! - powiedziała Vanessa zbiegając ze schodów i uśmiechnęła się znacząco. Kiedyś ją zabiję.
- Darój sobie Van. Chcesz coś do picia? - zwróciłam się do chłopaka
- Wody. - odpowiedział, a ja poszłam do kuchni. Po chwili wróciłam z dwiema szklankami napełnionymi napojem.
- Dzisiaj nie mamy nic zadane. Nie katują nas jeszcze.. Może spędzimy razem dzień, a raczej resztę dnia. - rzekł
- OK. To co chcesz robić? - spytałam
- Może jakiś film.
- Jasne, wybierz jakiś - powiedziałam wskazując półkę pod telewizorem na której znajdowały się płyty. Po chwili chłopak włączył odtwarzacz DVD.
- Anabelle ( czy jakoś tak to się pisze ~ od aut.) . Horror - Powiedział krótko.
- No to zapowiada się ciekawa noc - mruknęłam pod nosem. Całe szczęście nie usłyszał, bo był zapatrzony na napisy początkowe. Film minął nam dosyć szybko, ponieważ była dopiero 19.30
- To ja się będę zbierał. - powiedział, kiedy chowałam płytę do pódełka.
- Życzę miłej nocy - powiedziałam ironicznie na co Luke tylko się uśmiechnął. - Czemu ty zawsze jesteś tak pozytywnie nastawiony na wszystko, co?
- Sam nie wiem, tak jakoś. - powiedział z bananem na twarzy. - To do jutra! - powiedział w progu drzwi.
- Chyba sobie żartujesz. Ja tam nie pójdę! Po tym co mnie spotkało?!
- Lau, nie poddawaj się już po pierwszej porażce. Podnoś się i nie daj sobą tak pomiatać! - nakręcał mnie - to co? przyjdę o 8.35? Przejdziemy się.
- OK. Pa!
- Pa.
Zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni. Zjadłam jakiś jogurt, wypiłam trochę soku i poszłam do siebie. Zasnęłam szybko, poniewać po moim ogarnianiu się była 22.48.
Rano obudziła mnie Vanessa, wbiegając do mojego królestwa i przerywając mi mój piękny sen.
- Laura!!!!!! Wstawaj!!!!!! Zaspałyśmy!!!! Jest 8. 15!!!!! - darła się
- Że co?! - zerwałam się na równe nogi i zaczęłam grzebać w szafie. Nawet nie zauważyłam kiedy Vanka wyszła z pokoju. Ubrałam dzisiaj o dziwo sukienkę. Letnią, żółtą sukienkę do połowy ud i białe buty na małym koturnie, do tego jakieś dodatki. Po 10 minutach wzięłam swoją torbę i zbiegłam na dół. W kuchni zastałam Vanessę robiąc naleśniki. Po chwili podała mik talerz z jedzeniem oraz szklankę soku. Akurat kiedy skończyłam jeść usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko odłożyłam swój talerz do zmywarki i pobiegłam do drzwi.
- Uuu. A któż to nas dzisiaj odwiedzi? - spytała podejrzliwie Van, a ja tylko zmroziłam ją wzrokiem i otwarłam drzwi. Zastałam za nimi Luke'a.
- Hej piękna. Ślicznie wyglądasz. - usłyszałam na powitanie
- Cześć. Dzięki - odpowiedziałam lekko speszona. Wyszliśmy. W szkole byliśmy już po 15 minutach. Poszłam z chłopakiem pod salę. Chwilę porozmawialiśmy i weszliśmy do środka. O nie! Wczoraj nie zauważyłam, że w mojej klasie jest ten durny, zgrywający miłego blondyn. Kiedy przechodziłam obok jego ławki, jak na złość potknęłam się o własne nogi i wylądowałam na kolanach blondaska. Z tego co usłyszałam wywnioskowałam, że jego dziewczyną jest niejaka Maybel Jones.
- Jak łazisz łamago??!!!!!- wydarła się, a ja stanęłam na równe nogi - Rossy, nic ci nie jest?? - podbiegła do chłopaka na tych swoich szpilkach i przytuliła go. A ja?  Ja jak najszybciej opóściłam,, miejsce zbrodni" i usiadłam obok Luke'a.
- Co za idiotka!! - szepnęłam do chłopaka
- Racja - odpowiedział. Reszta dnika minęła już w miarę spokojnie. Na całe szczęście tylko nieliczni pamiętali o moim wczorajszym,, wypadku". Po lekcjach skierowałam się na przystanek autobusowy, gdyż Vanessa nie mogła dzisiaj po mnie przyjechać. Niechcący podsłuchałam rozmowę tego całeg kapitana drużyny football'owej, Luka'a i tamtego blondyna. Po tym co usłyszałam, stwierdziłam, że nie chcę więcej widzieć Luke'a. A co do Ross'a ( bo potem już wiedziałam, że tak ma na imię) musiałam się nad nim zastanowić. I to porządnie zastanowić...

--------------------------------------------------------------------------------------------------
hejoł :*

Mamy 2 rozdział! Pisany za pomocą weny twórczej. Mam nadzieję, że się podoba. W 3 rozdziale będzie dosyć dużo Ross'a.
KOMENTUJCIE misie :*

~ Victoria ~

4 komentarze: